Recenzja książki ,,Trzynasta opowieść” Diane Setterfield.

Kilka miesięcy temu poprosiłam mojego tatę, by kupił mi książkę, na której premierę czekałam. Gdy wrócił do domu, podarował mi nie jedną, a dwie książki. W ręce moje wpadła powieść “Trzynasta Opowieść” Diane Setterfield, brytyjskiej autorki, która urodziła się 22.08.1964 r. w Englefield (Anglia). Skończyła studia z zakresu literatury angielskiej, nauczała we Francji i Wielkiej Brytanii, a obecnie mieszka z mężem w Oksfordzie. Powieść, która wyszła spod jej pióra, została wydana w roku 2006 r i była pierwszym dziełem, który zachwycił wiele osób, porównujących ją do gotycki tematów wieku XX.
“Trzynasta Opowieść” jest książka obyczajową, choć wielu mogłoby przyznać, że wcale tak nie jest. Jej tematyka nie jest na początku jasna, prosta i klarowna. Autorka na początku ujawnia tylko parę wątków, a łącząc i mieszając przeszłość z teraźniejszością , tworzy mimo wszystko piękny i przejrzysty obraz. Dopiero pod koniec odkrywamy prawdę. Problematyka jest dziecinnie prosta, a jednak niesamowita.Atmosfera powieści przywodzi na myśl porządną produkcję hollywoodzkiego filmu detyktewistycznego.
Powieść zaczyna się prostym scenariuszem: (nie)zwykła dziewczyna, mieszkając w małej, angielskiej wsi dostaje list od wybitnej pisarki, Vidy Winter. Kobieta prosi ją o jedno-przyjazd do jej domu w Harrogate, by mogła ona spisać trzynastą opowieść-jedyną, która została nienapisana i nigdy niewydana w jej najbardziej rozpoznawalnym dziele – opowieści o przemijaniu i rozpaczy. Dziewczyna, Margaret Lea, niepozorna i mało znana biografka, po wielu perypetiach postanawia do niej przyjechać, by opisć jej życie i samą trzynastą opowieść. Fabuła utworu obfituje w wiele zwrotów akcji i niejasności, ale koniec ukazuje najważniejsze problemy, podjęte przez pisarkę -walkę z ogromnym bólem, którego źródłem jest strata, problem wykluczenia, zapomnienia czy braku toższamości, niewiedzy dotyczącej własnego życia i pochodzenia. Ciekawa jest kreacja bohaterów, którzy nie zawsze byli istotami żywymi, a tylko duchami tkwiącymi w wyobraźni Margaret Lea, pani Vida Winter, Isabelle i Charlie’go Angelfield oraz ich ojca, George’a, Rolandem March’em, Diga, Missus, bliznaczek Adeline i Emmeline, Hester, doktora Maudsley’a i Aurelisusa. Wszyscy odgrywają małe role, a jednak niezwykłe istotne.
Wartością powieści jest styl autorki – magiczny, a jednocześnie typowy, każdemu znamy, ale też niezrozumiały. Pisarka pisze w tym samym czasie niemal dwa rodzaje historii-jedną, zwyczajną książkę do poczytania, a drugą-tajemniczą, pełną zagadek, niełatwą do zrozumienia.
“Trzynasta Opowieść” to książka dla osób, które umieją wyjść poza utarte schematy i czytelnicze przywyczajenia. Już pierwsze słowa książki zaskakują i są żródłem refleksji.

Nie wiemy nic, znamy tylko skutki tego, co kiedyś się wydarzyło, i emocje towarzyszące postaciom. Każda z nich jest zamknięta w swojej przeszłości, pełnej tajemnic, których nie mogą odkryć. Margaret poznaje historię Angelfield, konfrontując ją z życiem Vidy Winter i jej prawdą. Krąży pomiędzy tajemnicami ówczesnymi a tymi, które zostały już dawno zapomniane. Słyszy tajemnicze głosy, próbuje dowiedzieć się, kim tak naprawdę jest Vida i czy to, co mówi, jest prawdą. Wydaje się, że fabuła jest przeciętna. Autorka sama chce sprawiać takie wrażenie, choć za tą pozorną przeciętnością kryje się coś niebanalnego i trudnego do określenia. Ta historia jest piękna , tworzy własny klimat, własne emocje, ożywa. Nie włada nią pisarz, ona sama powstaje i każe uwiecznić się na zawsze, bo trzyma nas w objęciach tajemnicy, ujawniających się prawd . Każdy zabieg i każda historia jest dokładnie przemyślana. Prowadzą nas dalej, ale jednak wciąż nie wiemy nic. Kompozycja wydaje się zmierzać do punktu kulminacyjnego , jednak w rzeczywistości fabuła to dawna zakończona opowieść, która wyjaśnia się dopiero na końcu. Diane, swoją historię stworzyła tak, iż nie da się jej odrzucić, uznać za dziwną czy bezsensowną.
Książkę wydaje się trudna w odbiorze, ale mimo to każdy fragment powieści zapamiętuje się, bo dotyka najgłębszych części mózgu i serca.
Postacie posiadają niesamowicie mocno emocjonalny przekaz. W książce każde ich działanie wiąże się z bólem, który zaznały. Żyją swoimi nieszczęścimi tak długo, że traktują je jak część swojego życia, jak coś normalnego. Kurczowo trzymają się tego, co znają – ich własnego bólu . Nie potrafią otwierać się na nową rzeczywistość i czerpać z niej energię życiową. To element, który może irytować i jest jedynym niedoskonałymw całej książce.
Uważam, że ta opowieść jest zdecydowania warta przeczytania. Jest dla każdego- dorosłego i nastolatka. Rozwija ona nasze myślenia i zwraca uwagę na dzisiejsze problemy, z jakimi mierzą się ludzie. Wywarła ona na mnie duże wrażenia. Zakochałam się w tej powieści, o której najkrócej mogę napisać – niesamowicie wciągająca!